KALENDARIUM
POWIEDZIELI
Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+
- Szczegóły
Kiedy Maciej Janowski zaczynał pierwszą honorową rundę wokół toru "Jancarza", a chwilę wcześniej stało się jasne, że tego dnia nawet diabelska moc ataku musi ustąpić pola przed maestrią defensywy, panel dyskusyjny p.t. "IMP" ruszył. W czasie rzeczywistym, jak na XXI w. przystało. Takie wydarzenie nie mogło przejść bez echa, tym razem jednak echo niosło niczym w Białowieskiej Puszczy. Jedni mistrzostwo Janowskiego kwestionowali, inni cieszyli się wraz z nim, jeszcze inni żałowali Zmarzlika i Kołodzieja albo psioczyli na regulamin. Wszędzie jednak na plan pierwszy wysuwał się fakt niezaprzeczalny - oto Mistrzem Polski został zawodnik z sześcioma II miejscami na koncie (czyli - jakby nie patrzeć - porażkami), który wygrał jeden, ostatni, wyścig. "Fartem", "Niezasłużenie!". To ostatnie nawet by do mnie trafiło, gdyby tylko nosiciele tej tezy potrafili udowodnić, że jedynie Maciej Janowski znał regulamin zawodów w których wziął udział, zaś resztę stawki umyślnie wprowadzono w błąd i jechała turniej 20-biegowy. Tym niemniej, uważam, że spłycać tak sprawy nie powinniśmy. Nie mam żadnego problemu ze złotem Janowskiego, mam natomiast problem z odczytaniem intencji, jakie przyświecają działaczom - obecnym strażnikom powagi IMP.
- Szczegóły
Cardiff, Cardiff, oczko w głowie BSI, najważniejsza runda Grand Prix w roku. Osobiście, myśląc o zawodach w stolicy Walii, od razu przed oczami mam Chrisa Harrisa i jego niespodziewany triumf w 2007 roku. Czy tylko ja? To zwycięstwo było tak ważne dla szefów GP, i tak popisowo wykorzystane. że trudno oprzeć się wrażeniu, iż gdyby tylko istniała taka możliwość, to bieg finałowy pokazywaliby nam codziennie przed Teleexpresem, a dokument o kulisach tamtego wydarzenia byłby wałkowany niczym nowe okulary Roberta Lewandowskiego w pudelkowych portalach. Nie mam absolutnie nic do sympatycznego Brytyjczyka, może poza tym, że od kilku lat jest po prostu za słaby na Grand Prix, co trzeba sobie jasno powiedzieć. Dziś jednak nie o "Bomberze", a przynajmniej nie tylko o nim. Pomówmy o szansach elitarnej 16-tki widzianych przez pryzmat wyzutej z emocji statystyki.
- Szczegóły
Rzadko się zdarza, żeby bohaterem ligowego weekendu został pierwszoligowiec. W dodatku po meczu z drużyną, którą zlali już wszyscy, z własnymi kibicami włącznie. Ba, nie odnosząc w nim indywidualnego zwycięstwa, a drużynowo z trzech wyścigów przegrywając dwa. Osobliwość istna. Cud. Kiedy 80 kilogramów żelastwa rozpędzonego do niemal 100 km/h mija o centymetry leżącego człowieka, jego głowę i kręgosłup, trzeba cudu. Kto miałby pretensje, gdyby nie minęło? Pytanie retoryczne. Nikt. Absolutnie nikt. Chciałbym wierzyć, że tak samo jak tarnowska jaskółka w orlich piórach zachowałby się każdy. Chciałbym, ale nie wiem. Dopóki los nie postawi nas w takiej sytuacji, wiedzieć nie będziemy. Wiem natomiast z całą pewnością,że Jakub Jamróg swój test na człowieczeństwo, być może test życia, zdał w sposób wzniosły. I gdyby nawet okazało się, że jako żużlowiec wielkiej kariery nie zrobi, dla mnie zawsze będzie "kimś". Jakub Jamróg - prawdziwy rycerz speedwaya.
- Szczegóły
Niedziela. Po obfitym rodzinnym obiedzie sięgasz po pilota i siadasz przed telewizorem. Wyćwiczony kciuk szybko zmienia kanały, lecz w grającym pudle nie znajdujesz żadnych zapierających dech programów. Nie ma śpiewaków, tancerzy, kucharzy, ani gwiazd biznesu skaczących do wody. Nudzisz się, oglądając po raz setny skecz o chińskiej knajpce, który upodobała sobie twoja krzykliwa żona. Córki, choć najedzone nie mniej niż ty, jeszcze tylko przez chwilę będą grzecznie siedzieć obok ciebie. Co zrobisz, aby zaspokoić konsumpcyjny głód własnej familii? Z dworu dobiegają dźwięki warczących motocykli... Pomysł zdaje się absurdalny, kiedy patrzysz na trzy znudzone dziewczęce twarze, ale właśnie ten absurd będzie dziś hasłem przewodnim.
- Szczegóły
Ponoć w przyrodzie musi być równowaga. Suma musi wyjść na zero. Tegoroczna Ekstraliga miała być - jak utrzymywało wielu - "ligą dwóch prędkości", tymczasem w pierwszej rundzie rozgrywek roiło się od meczów i całych kolejek, gdzie wytypować faworyta nijak się nie dało. Pora nieco przyhamować. Siedzenie na szpilkach od 17 do 21.30 ma swoje minusy. Najtrudniejszy do wytypowania mecz 10. kolejki odbył się awansem, a wynik, zgodnie z planem, rozstrzygnął się w 15. biegu. W Gorzowie i Wrocławiu takich emocji być nie powinno, ale już w Toruniu... czemu nie. Choć pewnie 90 proc. typujących postawi na pewne zwycięstwo Doyle'a i spółki.
- Szczegóły
Tegoroczny cykl turniejów DPŚ już za nami. 14 czerwca byliśmy świadkami kapitalnego wręcz finału, z niesamowitą walką na torze, dramaturgią oraz bardzo wyrównaną stawką, w której o rozdaniu medali zadecydował ostatni wyścig. Nie po raz pierwszy zresztą w DPŚ. Historia pokazuje, że finalny akord walki o puchar Ove Fundina zazwyczaj oglądamy z wypiekami na twarzach. Bez cienia wątpliwości należy podkreślić, że pod względem emocji jest to jedna z najlepszych imprez sezonu. I tylko szkoda, że tak piękna fasada w postaci turnieju finałowego przesłania nam to, czego w żużlu najbardziej nie znosimy. Kontuzji, leserstwa i kombinacji (kolejność dowolna). A tego wszystkiego byliśmy świadkami w tym roku, już od turnieju półfinałowego w Gnieźnie, aż po kuriozalną próbę rozegrania finału w pierwszym terminie.
- Szczegóły
Rok temu o medalach zadecydowały kontuzje w Tarnowie i fantastyczna forma gorzowian, ale wtajemniczeni twierdzili, że najważniejsze wydarzyło się wcześniej, zanim jeszcze zawarczały silniki w półfinałach. "Spółdzielnia" trzech klubów miała rzekomo dopilnować, by do play-offów nie awansował Unibax. Torunianie, z Wardem, Sajfutdinowem, Holderem, Gollobem, Miedzińskim i Przedpełskim, wygrali jeszcze we Wrocławiu 58:32 (to prawie jak teraz...), u siebie z Wybrzeżem 74:16 (sic!) - po czym, w szczycie formy, zakończyli sezon. Niedawno Stanisław Chomski wyliczył, że pomimo ledwie dwóch punktów na półmetku, jego nowa drużyna ma jeszcze szansę na jazdę o medale. Żeby ten cud się ziścił konieczna będzie świetna forma jego podopiecznych, ale pomóc musieliby inni, generując korzystne wyniki dla Stali. Wtedy wielu przyjęło deklarację menadżera ostatniej ekipy w tabeli z rozbawieniem. Po meczu z Unią Tarnów miny nieco zrzedły. Jeśli odradzająca się Stal leje rywala walczącego o "czwórkę" do 29-ciu, to już nie są żarty.
- Szczegóły
W minionym roku nie było chyba żużlowca, którego jazda wywoływałaby gwałtowniejsze reakcje wśród polskich kibiców. Mnóstwo upadków, ale i mnóstwo szczęścia. To szczęście opuściło go na początku kwietnia, u progu sezonu 2015. Adrian Miedziński, bo o nim mowa, najpierw walczył o własne zdrowie, później o powrót na żużlowy motocykl, obecnie - o powrót do dawnej dyspozycji. Kręte są ścieżki takich powrotów, a obserwowanie zawodnika, który nie tak dawno w porywającym stylu wygrał rundę Grand Prix, ścigającego się w miasteczku 15-krotnie mniejszym od Rawicza, samo w sobie jest ciekawym doświadczeniem.
- Szczegóły
Wiatrak ustawiony na piątkę buczał niemiłosiernie próbując spowodować choćby minimalne ochłodzenie i cyrkulację powietrza, albo przynajmniej wymusić przepędzenie obłoku siwego dymu znad małego, okrągłego stolika przy którym rozsiadło się siedmiu jegomości. Zawiesina, wciąż wzmacniana dymem z odpalonych cygar, była jednak tak gęsta, że można by ją kroić nożem. – Komar nie siada – aż zastrzygł uszami z zachwytu pierwszy z brzegu. Nic nie przeszkadzało siedmiu rogatym rozmówcom ściśniętym w małej salce odpraw prowadzić cotygodniowej narady, momentami przeradzającej się w ożywioną dyskusję. Formalnie każdy z nich piastował w Hades&Cerber Company wysokie, kierownicze stanowisko, odpowiadając za inną żużlową plagą. Rogaci decydenci dbali o niepewną pogodę, wadliwe maszyny startowe, dziwne wahania w ligowych tabelach, utrzymywanie diablo przyjaznych kontaków ze śmiertelnikami w kevlarach, kontuzje, a nawet nielegalną dystrybucję używek i wzmocnionych napojów.
- Szczegóły
Nigdy nie ukrywałem, że rozgrywki z cyklu DPŚ są jednymi z moich ulubionych w żużlowym, a nawet - niech stracę - sportowym świecie. Stąd tegoroczny cykl, a zwłaszcza jego rozstrzygnięcie, fascynująca w swej nieprzewidywalności puenta znaczona szwedzkim złotem, przypadł mi do gustu setnie. W dużej mierze dla takich chwil i dla takich wyników wciąż jeszcze śledzę ten targany ciągłymi aferami sport. Lindgrenowo-jonssonowy triumf smakował jak najlepsze czerwcowe truskawki, a słabsza końcówka walczących dzielnie Polaków nijak nie zepsuła mi humoru. Ciekaw byłem, jak te wyniki odebrali inni (a w zasadzie byłem przekonany, że podobnie), ale pierwszą napotkaną opinią była ta Jana Krzystyniaka, pochodząca z największego żużlowego portalu, a mówiąca o... przypadkowym mistrzostwie Szwedów.
- Szczegóły
Witajcie w drugim rankingu na najlepszy kevlar/plastron w polskich ligach żużlowych. W I edycji tego ekstremalnie subiektywnego zestawienia otrzymaliście sporą dawkę informacji historycznych. Nie brakowało też wątków heraldycznych, objaśniających symbolikę obecną w herbach polskich klubów. W niniejszym rankingu postanowiłem oszczędzić tych wiadomości. Tych, którzy nie czytali, albo jeszcze nas wtedy nie znali, odsyłam do notowania I. Co znajdzie się w tegorocznej odsłonie? Głównie zwięzłe opisy tego, co według mnie zmieniło się na lepsze lub na gorsze. Zasady przyznawania lokat pozostały niezmienne. Estetyka, właściwy dobór kolorów, długowieczność, nawiązania do historii - zapewniają plusy. Minusy przyznawałem za przeciwieństwa tych cech.
- Szczegóły
Od ostatniego odcinka naszego cyklu wydarzyło się dużo. Na tyle dużo, że pierwsze wpisy dotyczą meczu pod szyldem Polish Speedway Battle w Pile, który rozegrany został - tak na oko - sto lat temu. Później była jeszcze kolejka Ekstraligi z feralnym meczem we Wrocławiu, a następnie jeszcze bardziej feralny półfinał DPŚ w Gnieźnie, którego jedynym pozytywem była niespotykana od dawna solidarność środowiska. Nietrudno domyślić się, w jakiej kwestii.
KALENDARIUM
POWIEDZIELI
Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+
Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!
NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV
PGE Ekstraliga 2024 | ||||
1. | Orlen Oil Motor Lublin | 14 | 31 | +162 |
2. | Betard Sparta Wrocław | 14 | 19 | +30 |
3. | ebut.pl Stal Gorzów | 14 | 19 | -37 |
4. | KS Apator Toruń | 14 | 15 | -7 |
5. | ZOOLeszcz GKM Grudziądz | 14 | 14 | -58 |
6. | NovyHotel Falubaz | 14 | 13 | -33 |
7. | Krono-Plast Włókniarz | 14 | 12 | -50 |
8. | FOGO Unia Leszno | 14 | 11 | -87 |